Redakcja Nowy Poznań
Klęska w Grójcu
15 lutego 1919 roku skutkiem błędnego rozpoznania i nieostrożności doszło do klęski Wojska Wielkopolskiego przy próbie zlikwidowania niemieckiego przyczółku mostowego w Grójcu Wielkim, niedaleko Wolsztyna. Plan podporucznika Stanisława Siudy opierał się na słusznym założeniu, że Niemcy ubezpieczyli pozycję w Grójcu silnie od wschodu i północy, ale słabiej od południa - i tam koncentryczny atak przeprowadzony jeszcze w nocy z 14 na 15 lutego miał być najsilniejszy.
Do natarcia na wieś wyznaczono dwa oddziały powstańcze, jednym z nich byli żołnierze z II Batalionu Poznańskiego. Pierwszy oddział miał uderzyć od północy, od strony Nowej Wsi Zbąskiej, drugi od południa, przez zamarznięte Jezioro Chobienickie miał okrążyć i odciąć tym samym Niemców od zaplecza. Niestety, w momencie przeprawy przez jezioro nasi powstańcy zostali zaskoczeni przez przybyły znienacka dodatkowy niemiecki oddział z Babimostu, który miał zluzować załogę Grójca, przez co siły niemieckie niespodziewanie dla Polaków uległy podwojeniu. Rozpoczęły się ciężkie i krwawe walki, w wyniku których powstańczy oddział południowy został odrzucony na pozycje wyjściowe, a północny okrążony. W sukurs pospieszył im pluton dowodzony przez sierżanta Józefa Moellenbrocka, który też bronił się do ostatka, do godziny 11:00. Ciężko ranny Moellenbrock osłaniał odwrót kolegów strzelając z karabinu maszynowego. Podczas przeprawy za Obrę został ranny po raz drugi i skonał w drodze do lazaretu. Za swój czyn został pośmiertnie odznaczony Virtuti Militari i awansowany na podporucznika. Okopani pozostali powstańcy, dla których odwrót stał się niemożliwy odpierali szturm nieprzyjaciela tak długo, aż nie zaczęła się im kończyć amunicja. Dowodzący nimi podporucznik Edmund Krause, ciężko ranny w brzuch, wydał rozkaz poddania się, a sam, nie chcąc trafić do niewoli, strzelił do siebie z pistoletu. Pozostawił żonę i dwoje dzieci.

Straty polskie wyniosły 32 zabitych powstańców i 35 rannych jeńców. Niemcy stracili aż 40 żołnierzy poległych i 70 rannych, ale utrzymali za Obrą pozycję wyjściową do ewentualnego ataku na Wolsztyn.
Na ilustracji bohater tego dnia - Edmund Krause.