Redakcja Nowy Poznań
Konferencja sprzymierzonych
20 marca 1919 roku zdarzyło się, że członkowie sprzymierzonej z nami Misji Międzysojuszniczej opuścili Poznań, zresztą krótko po wyjeździe delegacji niemieckiej. Obie delegacje, wespół z Polakami, negocjowały wcześniej szczegóły porozejmowej rzeczywistości funkcjonowania Wielkopolski szukając nieistniejącego konsensusu. Zatem negocjacje w zasadzie nie przyniosły oczekiwanych skutków, poza propagandowymi.
Udało się przedłużyć i sprecyzować warunki zawieszenia broni i powołać Komisję Nadzoru nad ich przestrzeganiem. Polacy przedstawili aliantom dowody na łamanie przez Niemców zobowiązań nałożonych w Trewirze, a Niemcy stanowczo i skutecznie sprzeciwili się planom przerzucenia Błękitnej Armii Hallera drogą morską z Francji do Gdańska, co w ostatecznym rezultacie zaważyło na przyszłości tego miasta na najbliższe 20 lat. I Rzeczpospolitej Polskiej za lat 20.
Daniel Kęszycki, biorący czynny i bezpośredni udział w tych wydarzeniach opisał odjazd Misji następująco:
„Chociaż niższy personel już wyjechał, dygnitarze zostali, aby przed wyjazdem złożyć jeszcze liczne wizyty. NRL urządziła bankiet pożegnalny, w czasie którego Korfanty podziękował delegatom (nie wiem doprawdy za co) w języku angielskim i francuskim oraz wzniósł toast za powodzenie państw Ententy. Noulens odpowiedział w tym mniej więcej sensie, blagując jak zwykle: „To nic, że Niemcy nie przyjęli naszych propozycji, zobaczycie że za kilka dni będą zmuszeni podpisać warunki znacznie gorsze dla siebie od tych, które my im stawialiśmy. O Gdańsk możecie być zupełnie spokojni. Mój rząd powiadomił mnie dzisiaj telegraficznie o ostatecznym przyznaniu tego miasta Polsce”. Oczywiście słowa takie wywołały burzę oklasków, pomimo że tym razem nikt już nie miał wątpliwości, że Noulens upiększa rzeczywistość, i to prawdopodobnie tylko po to, ażeby zapewnić sobie serdeczne pożegnanie. Ostatni członkowie wielkiej misji wyjechali z Poznania 22 marca”.
Nie od rzeczy będzie w tym miejscu wspomnieć, że wraz z zagranicznymi delegatami opuściły nasze miasto rozliczne pamiątki, zwłaszcza w postaci cesarskiej srebrnej zastawy stołowej i cennej porcelany z Zamku, w którym goszczono obradujących. Jednakże zaznaczyć też wypada, że chińska porcelana ze znakiem smoka pięciopalczastego znalazła wówczas schronienie również w domach naszych pradziadków, zwłaszcza tych, którym udało się wkręcić do obsługi zagranicznych gości. Tedy jeśli zdarza się Wam z takowej wypić niedzielną kawę, to śmiało możecie za to podziękować okazji stworzonej przez Ententę 🙂
Jak skrupulatnie policzył, po poznańsku, wspomniany Kęszycki, oprócz utraty pamiątek, goszczenie delegacji Ententy kosztowało nas równowartość 28.000 ówczesnych dolarów amerykańskich, z których delegacja pokryła tylko ¼ sumy. Resztę zapłaciliśmy my.
Jarosław Kiliński
